Jak co roku, wraz z nadejściem sezonu, gdy widok za oknem nie rozpieszcza nas promieniami słońca, a deszcz i chłód zniechęcają do wyjścia, nadciągają wszechobecne wirusy. Większość z nich nie jest specjalnie groźna, ot co najwyżej funduje nam kilka dni gorszego samopoczucia. Gorzej, jeśli infekcja wirusowa rozwinie się w zakażenie bakteryjne lub dopadnie nas grypa!
Czerwone i piekące oczy, cieknące bez powodu łzy, sucha skóra i katar w środku lata? A może ciężki przebieg nawet banalnych infekcji, kłopoty z utrzymaniem prawidłowej wagi? - Znacie to? Pewnie większość z Was kojarzy te objawy z chorobami związanymi z naszym układem odpornościowym. Alergie i choroby autoimmunologiczne to bowiem jedne z najczęściej wspominanych symboli naszych czasów, symboli - dodajmy, bardzo negatywnych! Dlaczego dziś tak często cierpimy z powodu alergii, podczas gdy nasi dziadkowie nie wiedzieli co to AZS, katar sienny i pokrzywki? O tym krótko dziś.
Czujecie w kościach zbliżającą się jesień i zimę? Częściej niż latem dopada Was ochota na pizzę, hamburgera i ciasto z dużą porcją czekolady? Powtarzacie sobie, że do wakacji spokojnie spalimy te dodatkowe kilogramy, a luźny swetr i tak wszystko dobrze zamaskuje? No tak! Ale zastanawialiście się kiedyś, dlaczego po zjedzeniu sporej porcji słodyczy, szybko znów jesteśmy głodni? Albo dlaczego w restauracjach typu fast-food do jedzenia zawsze proponują Wam colę? A jedno i drugie ma swoje powody!
Choroby nieustannie towarzyszą ludziom. I to różne chorby! Wirusy, bakterie, pierwotniaki, nicienie czy płazińce potrafią nie tylko stać się przyczyną bólu, gorączki i przejściowego cierpienia. Nawet dzisiaj, mimo tak wielu zdobyczy medycyny, na wiele chorób nie mamy skutecznego lekarstwa. Z kolei te, które potrafimy leczyć, także nie zawsze łatwo opanować. I jedną z takich właśnie chorób jest cholera wywoływana przez gramujemne przecinkowce cholery (Vibrio cholerae). I to o tej chorobie chciałbym Wam dzisiaj napisać...
Pamiętacie Dr House'a i jego uzależnienie? To chyba ten serial sprawił, że niemal każdy zna teraz słowa toczeń, biopsja, sarkoidoza i... vicodin!
Ten środek to jeden z bardziej znanych, przepisywanych na receptę, stosunkowo silnych leków przeciwbólowych, który jest połączeniem dwóch substancji czynnych. Jest też lekiem, którego nadużywanie może prowadzić do uzależnienia... I to jednym z wielu... Cześć Kochani!
Dość dawno mnie tu nie było, niestety natłok pracy, powrót studentów, konieczność przygotowania zajęć i takie tam... Ale będę tu wracał :) Dzisiaj chciałbym napisać Wam o niezwykłej bakterii, tym razem niechorobotwórczej, ale... No właśnie... Tak opornej na różne czynniki, że naukowcy od czasu jej odkrycia w 1956 roku, nieustannie starają się poznać jej wszystkie tajemnice. A mowa o Deinococcus radiourans. Pierwsze dni w przedszkolu czy w szkole to dla rodziców ogromny stres - jak ich pociechy poradzą sobie w nowym otoczeniu. Ale to także ogromny stres i wysiłek dla układu odpornościowego ich dzieci. Kontakt z nowymi wirusami i bakteriami atakującymi z każdej strony już w pierwszych dniach może zafundować nieplanowaną chorobę. Czy można się przed tymi chorobami uchronić? Nie. Ale można zrobić coś, żeby chorować mniej i krócej! :-) I o tym dzisiaj chciałem Wam opowiedzieć...
Kochani, niezmiernie się cieszę, że do grona osób współpracujących z Profesjonalną Edukacją dołączył kolejny, świetny nauczyciel! Doświadczony , dobrze i rzetelnie przygotowujący do matury, z którym przy okazji nie ma nudy.
Jeśli ktoś z Waszych znajomych poszukuje korepetytora z biologii pod kątem matury bądź olimpiady, gorąco polecam Monikę Zambrzycką. Współpracuję z nią stale, m.in. przy prowadzeniu eksperymentalnych, fascynujących zajęć dla dzieci i młodzieży, razem też uczymy! Naprawdę warto! Poniżej znajdziecie dane kontaktowe i ofertę Moniki! Nie raz i nie dwa pewnie słyszeliście o domowych sposobach leczenia różnych infekcji. O zalecanym przez babcie stawianiu baniek, o piciu wody z miodem, leczeniu aloesem i innymi naturalnymi specyfikami. Nie mam też wątpliwości, że każdy z Was słyszał o cudownych wręcz właściwościach czosnku i jego potędze w walce z uciążliwymi mikrobami. Czy to prawda, czy może z pokolenia na pokolenie powtarzana legenda? Czy czosnek działa i są na to jakieś dowody? A może szkodzi i tak naprawdę tylko antybiotyki mogą nam pomóc...?? O tym dzisiaj...
Gdy w chwili nudów albo z racji desperacji, nie mogąc poradzić sobie z bardzo błahą lub wręcz przeciwnie, poważną chorobą, zaczniemy szukać pomocy w Internecie posiłkując się radami doktora Google - zapewne trafimy na rady zalecające nam kurację absolutnym panaceum na wszystko. Co jest tym cudownym środkiem, które jest w stanie leczyć raka, polio, odrę, świnkę i sepsę...? Tak, witamina C.
Skoro ostatnim razem wyjaśniłem Wam, na czym polega chwyt az lewoskrętną witaminą C, dzisiaj pora odpowiedzieć na pytanie - czy witamina C działa. A jeśli działa, to na co. Gdzie ją kupić, w jakiej postaci aby była bezpieczna, dobrze się wchłaniała i skutecznie działała...
Odra to dla większości ludzi nazwa rzeki, która wyznacza zachodnią granicę Polski. Dla lekarzy, pielęgniarek i biologów to także nazwa choroby, która kiedyś zbierała ogromne żniwo. Choroby dzisiaj już jednak zapomnianej, gdyż postęp w medycynie i wakcynologii doprowadził do jej opanowania i niemal zupełnego wyeliminowania z terenów Europy. No właśnie... niemal zapomnianej. Bo okazuje się, że odra tylko przyczaiła się, ale obawiam się, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa...!!
Kiedy byliśmy dziećmi, witamina C stanowła pierwszy środek, po jaki sięgali nasi rodzice przy przeziębieniach. Dawniej, jej niedobór prowadził do szkorbutu, choroby marynarzy, których dieta była uboga w owoce i warzywa. Dzisiaj wielu w witaminie C dopatruje się nadziei na opanowanie licznych, poważnych chorób. Sugeruje się, że jej duże dawki mogą leczyć polio, nowotwory i opanować różne, nawet poważne infekcje wirusowe.
Zatem jak to jest z tą witaminą C? Skąd ją czerpać? Jak działa? Czym różni się naturalna i syntetyczna? O tym właśnie chcę Wam napisać na blogu. Dzisiaj znów kilka faktów i opowiastek ze świata kosmetyków... OK, co ja na ten temat mogę powiedzieć? Sam się nie maluję - choć wiem, że pewnie by się przydało co nieco zamaskować, ale się nie oszukuję, nie ma w tym kraju dość dobrego korektora na mnie ;-)
Dlaczego zatem trzymam się tych kosmetyków? Wiecie pewnie, przynajmniej część z Was, że jestem mikrobiologiem. I z racji zboczenia zawodowego zwracam uwagę na wiele rzeczy, na które czasami można zwyczajnie nie spojrzeć... Na jakie? O tym poniżej ;-) Niemal jak dzisiaj pamiętam program telewizyjny, w którym redaktor z jednej z lepiej oglądanych stacji telewizyjnych zatrudnił się w zakładach mięsnych, żeby pokazać skalę patologii, która tam występowała. Na nagraniu było widać przepakowywanie mięsa, metody jego odświeżania i inne praktyki, o których my - konsumenci - staramy się za wszelką cenę nie wiedzieć. Bo wtedy faktycznie łatwiej jest przełknąć to, co dostajemy na talerzu. Ok, co do żywności - mamy jednak świadomość zagrożeń, wiemy też, czego się wystrzegać, a doświadczenie życiowe (czasem jakaś woniejąca wędlina ze sklepu i oby nigdy nie - tajemnicze zjawisko, przez które nie potrafimy opuścić miejsca gdzie i królowie piechotą chadzali...) chroni nas przed poważniejszymi błędami.
Ale czy zdajecie sobie sprawę z innych zagrożeń, które czają się w naszych domach? Niemal na każdym kroku ;) Tak, mam na myśli tytułowe kosmetyki i środki stosowane do szeroko rozumianej higieny ;-) |